Powrót do Wielki Post Powrót do WP rok B Powrót do Linki
Ewangelia: J 2, 13 – 25;
Słowo Boże
Znak oczyszczenia świątyni
13 Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy.
14 W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie.
15 Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał.
16 Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!»
17 Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie.
18 W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?»
19 Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo».
20 Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?»
21 On zaś mówił o świątyni swego ciała.
22 Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
Powściągliwość Jezusa
23 Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił.
24 Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał
25 i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje.
Refleksja
Jan Twardowski
Spojrzał
Spojrzał
na gotyk co stale stroi średniowieczne miny
na osiemnastowieczny ołtarz jak barokową trumnę na szczurzych łapkach
na włochate dywany które zmieniają nasze kroki w skradające się koty
na żyrandol jak dziedziczkę w krynolinie
na jaśnie oświecony sufit
na pyszno pokutne klęczniki
na anioła co stale o jeden numer za mały
na liście co w świetle lampki czerwonej wydają się czarne
stanął w kącie załamał odjęte z krzyża ręce
i pomyślał
chyba to wszystko nie dla mnie
“nie przyszedłem pana nawracać“, Warszawa 1986,
Jan Zieliński
* * *
W złotych szatach
stoję przed ołtarzem
przebieraniec
przed Jezusem
który jest bez szat
w chlebie nagim
na ostatnim miejscu
znowu wstyd oblepił twarz
uszy zapłonęły
ukryłbym się
uciekłbym do zakrystii
wszedłbym pod stół
lub usiadł cicho u stóp
jak Maria
ale uparte ja
trzyma mocno za nogi
każe stać prosto i ładnie
przed ludem
przecież
lud lubi pobożne odprawianie
«wiersze podarowane», Warszawa 1994, str. 43
Jan Twardowski
Dziękuję
Dziękuję Ci że miałeś ręce nogi ciało
że przyjaźniłeś się z grzeszną Magdaleną
że wypędziłeś na zbitą głowę kupców ze świątyni
że nie byłeś obojętną liczbą doskonałą
“ABC księdza Twardowskiego. Rok C”, Warszawa 2002, str.133
Maria Imelda Kosmala
Warto
Warto pozwolić Jego wargom
dmuchać w siebie
jak w domek z lichych kart
I mieć gotowość
budować choćby tylko po to
by zdmuchnął
i znów na nowo
rozpoczynać
ufnie
Warto
«Ku twarzy wędruję», Warszawa 1997, str. 23
Maria Imelda Kosmala
Śladami Matki Angeli
Wołanie
Czy się skończyła nasza epopeja
na dziewiętnastym stuleciu
czy przebrzmiała eksplozja felicjańska
czy jej fenomen już się nie powtórzy?
Matko Angelo
czy twoje córy nie ukrywają w chustce
jak niegodziwy sługa — twojego charyzmatu
by go nie zaprzepaścić?
Ty która miałaś serce Machabejki
zwielokrotnione konaniem
zagrzewaj do walki swoje córy
niech wybierają wpatrzone w niebo
niech wiedzą Komu zaufały
bo mocen jest
nawet z kamieni
nawet z gruzów —
to co runęło
na nowo wskrzesić —
Styczeń 1975
«Ku twarzy wędruję», Warszawa 1997, str. 121
Jan Twardowski
Poznaję
Poznaję ciebie bo masz swe humory
niebo obok czyśćca a piekło od zaraz
I ty mnie zauważasz
bo mam krzywe serce
to znaczy wiele uczuć które mnie prowadzą
błądzimy grzeszymy
I trzaskamy drzwiami
gdy wady nam uciekną
to się nie poznamy
«ABC księdza Twardowskiego. Rok B», Warszawa 2002, str. 39
Jan Zieliński
Sen
Tej nocy śniło mi się
dostojne duchowieństwo
księża posuwali się w górę
wolnym krokiem
pachniała farba drukarska
bardzo mądrych książek
ostrożnie niesiono na sutannach
okruchy cegły i wapna
z nowych kościołów
gdzieś łzawiły cudowne kazania
ktoś dźwigał górę kancelaryjnych akt
stałem z boku
z pustymi dłońmi
nie bardzo wiedząc
o co tu chodzi
na końcu kolejki
szedł proboszcz z Ars
ciągnął za sobą dwukołowy wózek
z odrapanym konfesjonałem
«wiersze podarowane», Warszawa 1994, str. 44