Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych rok ABC; (2.11.) Zaduszki

Powrót do Święta,   Uroczystości i święta XI – XII,    Powrót do Linki

Kolor szat
Kolor szat
Krzyż Jerozolimski

Ewangelia: Łk 23,44 – 46.50.52 – 53; 24,1 – 6 a;
albo J 11,32 – 45;, albo J 14,1 – 6;

SŁOWO BOŻE

Pierwsza Msza: Łk 23, 44 – 46. 50. 52 – 53; 24, 1 – 6a;
Kiko Argüello Niewiasty u grobu
Kiko Argüello Niewiasty u grobu

Śmierć Jezusa

44 Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. 45 Słońce się zaćmiło11 i zasłona przybytku rozdarła się przez środek.
46 Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego12. Po tych słowach wyzionął ducha.

Pogrzeb Jezusa

50 Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady.
52 On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa.
53 Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany.

Pusty grób

1 W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności.
2 Kamień od grobu zastały odsunięty.
3 A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa.
4 Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach.
5 Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich:, «Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?

REFLEKSJA

Wacław Oszajca

zaduszki

a jednak to nieprawda
że wszystko przemija
wystarczy zdjęcie słoneczników
a już są
dwa trzmiele w sierpniowym słońcu
pod błękitem i rojem aniołów
przecudnie pierzastych
są we mnie
tym prawdziwsze
im mniej widoczne

«odwrócona perspektywa», Warszawa 2009, str. 54

Kazimiera Iłłakowiczówna

Śmierć

Śmierć w ręku Boga świeci
jak biała, łagodna latarnia:
stopy me idą wolniej,
skrzydła me senność ogarnia,
serce zamknęło oczy
i wonią fijolków dyszy,
a ktoś z wysokości mówi
do serca: Ciszej… Ciszej…

«Intencje serca», Poznań 1985, str. 340

Wojciech Bąk

* * *
Wszystko się kiedyś raz zakończy,
Radości śmiech i smutek klęski –
Bóg, co połączył, to rozłączy –
Opadnie z duszy w grób proch ziemski.

Ziemia się w ziemi tak rozsypie,
Jak gdyby z duchem tu nie trwała —
I w płaczu bliskich, łopat skrzypie
Spełni się groźne prawo ciała.

Czuję już nieraz ową chwilę,
Gdy w grobie kształt się kruszy ręki —
I tylko pył jest w ziemi pyle,
Wolny od trwogi, próżny męki.

A dusza, zapomniawszy ciała,
Wzniesie się czysta i pogodna —
I czuję: oto uleciała,
Jak źródło chłodna, wiatr swobodna!

«Intencje serca», Poznań 1985, str. 334

SŁOWO BOŻE

Druga Msza: J 11, 32 – 45;
Rembrandt van Rijn Wskrzeszenie Łazarza
Rembrandt van Rijn Wskrzeszenie Łazarza

Wskrzeszenie Łazarza

32 A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł».
33 Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzieście go położyli?»
34 Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz!».
35 Jezus zapłakał.
36 A Żydzi rzekli: «Oto jak go miłował!»
37 Niektórzy z nich powiedzieli: «Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?»
38 A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień.
39 Jezus rzekł: «Usuńcie kamień!» Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: «Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie».
40 Jezus rzekł do niej: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?» Usunięto więc kamień.
41 Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał.
42 Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał».
43 To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: «Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!»
44 I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: «Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić!».

REFLEKSJA

Jan Twardowski

Wielka mała 

szukają wielkiej wiary kiedy rozpacz wielka
szukają świętych co wiedzą na pewno
jak daleko odbiegać od swojego ciała

a ty góry przeniosłaś
chodziłaś po morzu
choć mówiłaś wierzącym
tyle jeszcze nie wiem

– wiaro malutka

«Nie przyszedłem pana nawracać», Poznań 2009, str. 291

Jan Twardowski 

O stale obecnych

Mówiła że naprawdę można kochać umarłych
bo właśnie oni są uparcie obecni
nie zasypiają
mają okrągły czas więc się nie śpieszą
spokojni ponieważ niczego nie wykończyli
nawet gdyby się paliło nie zrywają się na równe nogi
nie połykają tak jak my przerażonego sensu
nie udają ani lepszych ani gorszych
nie wydajemy o nich tysiąca sądów
zawsze ci sami jak olcha do końca zielona
znają nawet prywatny adres Pana Boga
nie deklamują o miłości
ale pomagają znaleźć zgubione przedmioty
nie starzeją się odmłodzeni przez śmierć
nie straszą pustką pełną erudycji
nie łączą świętości z apetytem
bliżsi niż wtedy kiedy odjeżdżali na chwilę
przechodzą obok z niepostrzeżonym ciałem
ocalili znacznie więcej niż duszę

«Nie przyszedłem pana nawracać», Poznań 2009, str. 119

Geertgen tot Sint Jans Wskrzeszenie Łazarza
Geertgen tot Sint Jans Wskrzeszenie Łazarza

Jan Twardowski

O nieobecnych

Myślała że został już tylko na fotografii
z twarzą bez oddechu
Tymczasem w każdej chwili
kiedy zapalała światło
nakrywała do stołu w świecie tak małym w którym jest już wszystko
wiedząc że zmęczenie jest przynajmniej połową miłości
że kochać — to nie znaczy iść w swą własną drogę
nieefektowna jak zielona cyranka bez połysku
wytrwała jak chory z urojenia który ma w końcu rację
kiedy odkrywała że można się modlić mając tylko czyste sumienie
kiedy odchodziła żeby wrócić
z sercem nieskróconym przez oszczędność
tak znikoma że prawdziwa
na wspólnej drodze
po obu stronach wiary

Tłumaczył
że wieczność jest tylko jedna
że już są razem chociaż się nie widzą
że miałby ochotę nagadać jej serdecznie
hoćby w przedpokoju ciepłym od ubrań

przecież tylko nieobecni są najbliżej

«Nie przyszedłem pana nawracać», Poznań 2009, str. 115

SŁOWO BOŻE

Trzecia Msza: J 14, 1 – 6;
Kiko Argüello Chrystus Pantokrator
Kiko Argüello Chrystus Pantokrator

Do domu Ojca

1 Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie1 w Boga? I we Mnie wierzcie!
2 W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.
3 A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem.
4 Znacie drogę, dokąd Ja idę».
5 Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?»
6 Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

REFLEKSJA

Jan Lechoń

Sąd Ostateczny

Szczytne cnoty, dla których gwarny świat nas chwali,
Czyny, których przykładem przyszłość ma się ćwiczyć,
I nasz honor kamienny i wola ze stali
Na Sądzie Ostatecznym nie będą się liczyć.

Odpadną z nas, pokryte przez tłumu oklaski,
Uczynki miłosierne, co sławę nam szerzą,
I tylko pozostaną tę mroki i blaski,
O których iiikt z nas nie wie, czy od nas zależą.

Wtedy wyda głąb. nasza, nareszcie odkryta,
Grzech, który cię przeraża, cnotę, co się wstydzi.
Gdy wokół szumi życie, nikt o nie nie pyta,
Tylko miłość w nie patrzy, tylko Bóg je widzi.

«Intencje serca», Poznań 1985, str.343

Michał Anioł Buonarrotti Sąd Ostateczny Krzyż (detal)
Michał Anioł Buonarrotti Sąd Ostateczny Krzyż (detal)

Paweł Heintsch

Listopad

Słychać kroki za oknem?
Nie. To spadają liście.
Liście od szronu mokre:
Trudno o tym nie myśleć.

Gdy patrzeć przez drzwi szparę,
jest aleja i furtka.
Spadają co chwil parę
pod drzwi i do ogródka.

Puszyście iść jest po nich;
szeleszczą jak z azbestu,
tak blisko jest strapionym
słuchać tego szelestu.

Jest dzień zaduszny szósta.
Choć nie widzę nikogo,
muszę myśleć o duszach,
które cierpią ku Bogu.

«Intencje serca», Poznań 1985, str. 339

Jan Zieliński

* * *
Straszony wróżbą samotności
na czas umierania
uciekam czym prędzej
z takiego myślenia

przecież to nieprawda
że umieram sam
skoro w jednej minucie
tu i tam tyle dusz wysuwa się z ciała
tańcząc w nowy sposób
melodię życia

nie wiem jeszcze
kogo spotkam w tym korowodzie
ale przecież
nie będę sam

«Wiersze podarowane», Warszawa 1994, str.115

Do góry