Powrót do Święta , Uroczystości i święta VIII, Powrót do Linki
Ewangelia: Łk 1, 39 – 56;
SŁOWO BOŻE
Nawiedzenie
39 W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy.
40 Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.
41 Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę.
42 Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona.
43 A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?
44 Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie.
45 Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».
Magnificat
46 Wtedy Maryja rzekła:
«Wielbi dusza moja Pana,
47 i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
48 Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej.
Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia,
49 gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
Święte jest Jego imię –
50 a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją.
51 On przejawia moc ramienia swego,
rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich.
52 Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych.
53 Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia.
54 Ujął się za sługą swoim, Izraelem,
pomny na miłosierdzie swoje –
55 jak przyobiecał naszym ojcom –
na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki».
56 Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.
REFLEKSJA
Wacław Oszajca
nawiedzenie
przed wschodem słońca
nawiedziła mnie żółta matka
przyniosła żółtego syna
siedzącego na podwiniętych nogach
w porannej rosie żółty bóg drżał z zimna
w południe nawiedziła mnie czerwona matka
syn mocno zaciskał wargi
chowąjąc za zębami odpowiedź
na pytanie o cenę złota i krwi
czerwony bóg opływał gorącym potem
wieczorem przyszła czarna matka
z czarnym synem
wargi rozchylił szeroko jak do pocałunku
rękami w powietrzu wybijał rytm tańca
czarny bóg tęsknił za cieniem palmy
o północy nawiedziła mnie żydowska dziewczyna
była w ciąży
mówiła że z woli boga którego twarzy
nikt nigdy nie widział
o którym tylko to jedno wiadomo że
JEST
po czasie dowiedziałem się od pasterzy
Boży Syn podobny jest do matki
«… Ty za blisko, my za daleko…», Lublin 1985, str. 150
Jan Twardowski
Wniebowzięcie
Nikt nie biegł do Ciebie z lekarstwem po schodach
lampy nie przymrużono żeby nie raziła nikt nie widział jak ręka Twa od łokcia blednie
pies nie płakał serdecznie że pani umiera
nawet anioł zaniechał nadymania trąby
to dobrze bo śmierć przecież za dużo upraszcza
a ponadto zbyt ludzka zła i niedyskretna
nikt nie przymknął Twych oczu nie zasłonił twarzy
ani w bramie nie szeptał rozebranym głosem
o tym co za głośno słyszy się w milczeniu
Pan uchronił do końca i zdrową zostawił
tylko kiedy pukano Ciebie już nie było
nie śmierć ale miłość całą Cię zabrała
jeśli miłość jest prawdą to ciała nie widać
dzień był taki jak zawsze powietrze dzwoniło
pszczołami co wychodzą rano na pogodę
tylko ta sama cisza to straszne milczenie
to puste miejsce przy kubku na stole
choćby się razem z ciałem opuszczało ziemię
«Nie przyszedłem pana nawracać», Poznań 2009, str. 245
Wacław Oszajca “ wniebowzięcie”
delikatnym skinieniem dłoni
nakazałaś tęczowym aniołom
wyjść do sieni
zostawiii cię na progu w niedomkniętych drzwiach
po twojej twarzy
wędrowały tą samą zmarszczką łzy
poderwałem się z krzesła
biegnę do ciebie
ale takim samym skinieniem ręki
nakazujesz mi pozostać w miejscu
znikłaś
a na progu w niedomkniętych drzwiach
kwitnie
macierzanka i rozchodnik
«… Ty za blisko, my za daleko…», Lublin 1985, str.152
Jan Twardowski
Wniebowzięcie
To przecież za wysoko
za daleko od ziemi
lepiej bezdomnej chyba
pozostać z bezdomnymi
po co po gwiazdach szukać
zagranicznego raju
lepiej ubogiej z nami
pozostać w biednym kraju
czy można wśród aniołów
o wole i ośle pamiętać
cieszę się i martwię
że jesteś wniebowzięta
«ABC księdza Twardowskiego. Rok B», Warszawa 2002, str. 109
Jan Zieliński
Magnificat
Jak tu śpiewać Panu
kiedy nie jestem psalmistą ani kantorem
poplątane tonacje uwięzły w gardle jak supeł
a przecież uwielbia Pana moja dusza
ciało
cały świat obok
rano gdy otwieram oczy
przychodzi zdumienie
domy stoją na swoim miejscu
słońce świeci jak wczoraj
bomba jeszcze nie wybuchła
rozklekotane buty
znowu w małżeństwie z nogami
znowu mogę zamilknąć
głęboko do głębi najgłębszej
aż popłyną rzeki szumiące
ze źródła przywołuję uśmiechy
łatwe i niełatwe
do nieba nade mną
do deszczu
do dziecka na drodze ze szkoły
do nie wierzącej dziewczyny
do księdza proboszcza
do petenta ogłupionego w kancelarii
do hodowanej w klatce serca małpy
«Wiersze podarowane», Warszawa 1994, str. 36
Jan Twardowski
Prośba
Panno Święta rysowana w zeszycie
dziecięcymi rączkami —
piękna jak jedna kreska
módl się za nami
żeby w kościołach nie było wyszywanych serwetek
katafalku z czarną kapą
aniołka z barokową łapką
pędzelkami przy chorągwiach frędzli
stukających pieniędzy
ozdóbek z trupią główką
świętej Tereski jak rozpieszczonej gwiazdy
niepodobnych do siebie świętych
co nie mogą wyjść z nieswojej twarzy —
żeby nie było
sympatycznego gładko uczesanego Pana Jezusa tylko
dla porządnych ludzi
«Nie przyszedłem pana nawracać», Poznań 2009, str. 92