Powrót do Niedziele zwykłe, Niedziele zwykłe 2–7, Powrót do Linki
4 NZ Rok A: Ewangelia: Mt 5, 1 – 12 a;
Słowo Boże
1 Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie
2 Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami
3 Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
4 Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
5 Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię
6 Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
7 Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
8 Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
9 Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
10 Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
11 Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was.
12 Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie.
Refleksja
Janusz Pasierb
Rewolucja Jezusa
głodni spragnieni
bezdomni obcy
więźniowie chorzy
wyklęci
oto nowa klasa Ewangelii
arystokracja Jezusa
oto jego wcielenie
na dzień sądu
najbardziej ostateczne
«Wiersze religijne», Poznań – Warszawa 1983, str. 40
Maria Imelda Kosmala
Śladami Matki Angeli
Błogosławieni ubodzy duchem
Tyle lat Matko
byłaś wpisana w swoją celę
jak w prostokąt skrajnego ubóstwa
aż stała się dla ciebie
głuchą muszlą perłopławą
w której nawet cisza nie dzwoni
bo ucho niczego nie odbiera
jest tylko bezgłośność bólu
rodzącej się perły
szczelnie zamkniętej przed okiem intruza
któż z nas się domyśla
jakie labirynty śmierci drąży kornik ciszy
pod skórą jeszcze zielonego drzewa?
wokół modlitwa rzeczy wysłużonych
aż do ostateczności wyzutych z piękna
Błogosławieni ubodzy w duchu
wyzuci z sygnałów nieba i ziemi
wywłaszczeni
stale odrywani
i pozwalający na ograbianie siebie
z samych siebie
i wszystkich rzeczy dookolnych
dla rzeczy niewidzialnych
nie dla tronów z których będą rządzić
pokoleniami ziemi —
dla Tego który pierwszy
wyśpiewał pieśń błogosławieństw
ostatnich na pierwszym miejscu postawił
by sam stać się pieśnią posiadania
śpiewaną przez serce ubogie
którym nie imponuje nic
prócz Boga
«Ku twarzy wędruję», Warszawa 1997, str. 113
Jan Twardowski
Owce między wilki
krowo co dajesz się doić tyle razy dla mnie
wszystkie króliki umęczone abyśmy według przepisu chorowali
wróblu w mieście brudny byle być z nami przez zimę
szałwio co umierasz i do nieba idziesz byle nas zęby nie bolaly
prawdziwi chrześcijanie nie wodą ale krwią ochrzczeni
co idziecie jak owce między wilki
wstydzę się was kiedy biegam od siebie do siebie
grymaszę na niewinne cierpienie
lekkomyślnie poważny
umawiam się aż z trzema lekarzami żeby nie umrzeć
kiedy nie chcę być chlebem zmielonym dla Boga
„nie przyszedłem pana nawracać”, Warszawa 1986, str. 271
Powrót do Niedziele zwykłe Powrót do Linki
4 NZ Rok B: Ewangelia: Mk 1, 21 – 28;
Słowo Boże
Nauczanie w Kafarnaum
21 Przyszli do Kafarnaum. Zaraz w szabat wszedł do synagogi i nauczał.
22 Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.
Uzdrowienie opętanego
23 Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać:
24 «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży11».
25 Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!».
26 Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.
27 A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne».
28 I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.
Refleksja
Jan Twardowski
Suplikacje
Boże, po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty –
Iżeś stworzył papugę, zaskrońca, zebrę pręgowaną –
kazałeś żyć wiewiórce i hipopotamom –
teologów łaskoczesz chrabąszcza wąsami –
dzisiaj, gdy mi tak smutno i duszno, i ciemno –
uśmiechnij się nade mną
„Posłaniec nadziei”, Warszawa – Rzeszów 2005, str. 20
Jan Zieliński
Znowu na początku…
Znowu na początku dnia…
ciemna dolina przede mną
stać na krawędzi
wrócić
czy wejść do jaskini
między syczące żmije
bezradny
jakby sam przez chwilę
ale nie sam
schodzę przede mną Twoja łaska pocieszenia
nie ulęknę się
przejdę
przejdę
przez pogryzienie
pokąsanie
na drugą stronę ciemności
ku Światłu
„Wiersze podarowane”, Warszawa 1994, str. 60
Powrót do Niedziele zwykłe Powrót do Linki
4 NZ Rok C: Ewangelia: Łk 4, 21 – 30;
Słowo Boże
Jezus w Nazarecie
21 Począł więc mówić do nich: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli.
22 A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: Czy nie jest to syn Józefa?
23 Wtedy rzekł do nich: Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum.
24 I dodał: Zaprawdę, powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.
25 Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju
26 a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej.
27 I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman.
28 Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem
29 Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić.
30 On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się
Refleksja
Jan Twardowski
W świecie
W świecie przemądrzałym
jak w obórce bez okna
chodzi tam i z powrotem
moja wiara samotna
czujna jak babcia
czasem trąbi do ucha
gdyby starczyło wiedzieć
byłaby tylko nauka
choćbyś jak paw wrzeszczał
niemądry dumny ładny
kochać – to być po prostu
wszechmogącym bezradnym
„A B C księdza Twardowskiego. Rok C”, Warszawa 2002, str 77.
Janusz Pasierb
W dłoniach
Ciepło
ciasno
czasem lepko
gdy otwierają się rany
ciekawi świata
patrzymy mu przez palce
szarpiemy
chcemy się uwolnić
czasem się nam udaje
nikt inny nie jest w stanie
rozewrzeć jego dłoni
nikt nas nie może mu zabrać
jeżeli chcemy się wyrwać
musimy robić to sami
«Wiersze religijne», Poznań – Warszawa 1983, str. 104